Religia

Powołanie Katechety w przekazie biblijnym, ks. Czesław Walentynowicz – kapłan archidiecezji białostockiej, doktor teologii w zakresie katechetyki, duszpasterz, katecheta, ekspert MEN, wizytator nauki religii i doradca metodyczny religii rzymskokatolickiej. Autor 12 publikacji katechetyczno-pedagogicznych. Odznaczony medalem Komisji Edukacji Narodowej. Złotym Medalem za wieloletnią służbę, Kanonik honorowy Kolegiackiej Kapituły Krypniańskiej.

Powołanie katechety w przekazie biblijnym to książka dla katechetów oraz wszystkich ludzi ochrzczonych, jest to kolejna publikacja tego autora po opracowaniu Założony i realizowany model katechety. Studium katechetyczne w świetle dokumentów Kościoła i badań nauczycieli, rodziców oraz młodzieży w archidiecezji białostockiej (2017).

Cała książka jest do pobrania ---TUTAJ---

 

okladka

 Znaczenie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w dziejach narodu polskiego

Ks. Czesław Walentowicz - doradca metodyczny MODM w Białymstoku
 
    Spośród wielu świętych miejsc w Polsce na szczególną uwagę zasługuje Jasna Góra z cudownym obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, zwanej Czarną Madonną. Ten obraz jest niemal w każdym polskim domu, w każdej kaplicy i w każdym kościele. Przyciąga uwagę wiernych całego świata. Od dawna jest to już sanktuarium międzynarodowe, znane nie tylko w Europie, ale na całym świecie. Co roku na Jasną Górę przybywa około 4 milionów pielgrzymów, wśród których coraz częściej słyszy się języki obce. Przeważa język włoski, niemiecki i angielski. Na wszystkich międzynarodowych spotkaniach młodzieżowych na hasło Polska pojawia się od razu skojarzenie – Jasna Góra. I oczywiście prośba zaśpiewajcie nam „Czarna Madonna”. Najchętniej przyjmowanym prezentem jest obraz Matki Bożej Częstochowskiej. W przypadku braku pamiątki często pojawia się pytanie, czy nie ma macie obrazu? Warto zauważyć, że Jasna Góra nie jest związana z żadnymi objawieniami Matki Bożej a tylko z obrazem. Kult Matki Bożej Częstochowskiej jest najbardziej rozwiniętym w świecie kultem związanym z obrazem Matki Bożej.
    Najstarszym dokumentem na temat cudownego obrazu jest łaciński rękopis z pierwszej połowy XV wieku Translatio Tabulae Beate Marie Virginis quam Sanctus Lucas depinxit propriis minibus(Przeniesienie obrazu Błogosławionej Maryi Dziewicy, który własnymi rękami namalował św. Łukasz). Dokument znajduje się w archiwum klasztoru paulinów i mógł być przepisany z wcześniejszego dokumentu. Według tradycji obraz został namalowany przez św. Łukasza na desce stołu z domu Świętej Rodziny w Nazarecie. Z Jerozolimy do Konstantynopola obraz miał przewieźć cesarz Konstantyn. Tam obraz zasłynął licznymi cudami. Książę ruski Lew służący w wojsku cesarskim bardzo chciał mieć ten obraz na Rusi, więc zawiózł go tam po otrzymaniu od cesarza. Obraz znowu zasłynął cudami. W czasie wojny prowadzonej na Rusi przez Ludwika Węgierskiego obraz ukryto na zamku w Bełzie. Po poddaniu się zamku Ludwikowi, namiestnik króla, książę Władysław Opolczyk, zajął obraz. W czasie oblężenia zamku przez Litwinów i Tatarów strzała ugodziła wizerunek w prawą stronę. Wtedy pojawiła się mgła i książę pokonał swoich wrogów. Kiedy jednak chciał wywieźć obraz do Polski mimo dużej liczby koni, zaprzęg nie ruszał z miejsca. Wtedy książę złożył ślubowanie, że zbuduje kościół i klasztor, i tam umieści obraz. Kiedy obraz przywieziono na Jasną Górę, znowu zasłynął cudami. Spośród licznych dokumentów na szczególną uwagę zasługują dokumenty autorstwa Jana Długosza, który sam mógł być naocznym świadkiem niektórych wydarzeń. Opisuje on bardzo dokładnie fakt przekazania ojcom paulinom kościoła w Starej Częstochowie w 1382 roku i darowizny jakie paulini otrzymali z rąk księcia Władysława Opolczyka. Jan Długosz w Liber Beneficiorum podaje też najstarszy opis obrazu: „Obraz Maryi Najchwalebniejszej i Najdostojniejszej  Dziewicy… wykonany dziwnym i rzadkim sposobem malowania… o przeładnym wyrazie twarzy, która spoglądających przenika szczególną pobożnością – jakbyś na żywą patrzył.” Obraz przedstawia Najświętszą Maryję Pannę w postaci stojącej z Dzieciątkiem Jezus na ręku. Maryja jest frontalnie zwrócona do wiernych, co podkreśla Jej dominujące Oblicze. Twarze Maryi i Jezusa są zamyślone, pełne powagi, jakby pewnej nieobecności. Dominującym elementem ikony są złote nimby wokół głowy Jezusa i Maryi, które zlewają się w jedną kompozycję. Od momentu umieszczenia cudownego obrazu w kaplicy kościoła na Jasnej Górze od razu zaczynają przybywać pielgrzymi, dzieją liczne cuda, zaczyna się sporządzać liczne kopie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Wszystkie niezwykłe wydarzenia zapisuje się w specjalnej „Księdze Cudów.” Najstarszy opis uzdrowienia pochodzi z 1392 roku. Wobec niewytłumaczalnych naukowo uzdrowień jasnogórskich używa się określenia „nadzwyczajna łaska”.
    Według przeprowadzonych badań obraz może pochodzić z VII wieku, a więc jest to jeden z najstarszych wizerunków Matki Bożej. Został namalowany techniką enkaustyczną stosowaną w starochrześcijańskich obrazach. Po zniszczeniu obrazu w 1430 roku, z największa starannością wykonano możliwie najwierniejszą kopię zachowując wszystkie oryginalne elementy, w tym deski na których obraz był namalowany. Do dziś pozostały na obrazie ślady napaści z 1430 roku – dwa równoległe cięcia szablą na prawym policzku Maryi, przecięte trzecim na linii nosa oraz kilka mniejszych cięć na szyi. Prace nad odnowieniem obrazu mogły trwać nawet dwa lata i prowadzono je na koszt króla Władysława Jagiełły. Po renowacji popularność jasnogórskiego sanktuarium znacznie wzrosła i pierwotny kościół nie mógł już pomieścić wiernych. W latach sześćdziesiątych XV wieku obok kaplicy Matki Bożej rozpoczęto budowę gotyckiego kościoła. Ponowny napad rabunkowy na klasztor w 1466 skłonił królów Zygmunta III i Władysława IV do otoczenia Jasnej Góry murami obronnymi, których budowę rozpoczęto w  1621 roku. Najbardziej znanym wydarzeniem w dziejach Jasnej Góry było oblężenie jej przez wojska szwedzkie i bohaterska obrona pod wodzą przeora o. Augustyna Kordeckiego w 1655 roku, co uznano za cudowne ocalenie przez Matkę Bożą. Wdzięczny król Jan Kazimierz 1 kwietnia 1656 roku w katedrze lwowskiej w uroczystym ślubowaniu oddał kraj w opiekę Matki Bożej obierając Ją za Patronkę i Królową państwa polskiego. W roku 1717 obraz został uroczyście ukoronowany w obecności 200 tysięcy osób – rekordowej liczbie jak na tamte czasy. W czasie Konfederacji Barskiej Jasna Góra przez 3 lata broniła się przed Rosjanami pod wodzą Kazimierza Pułaskiego. Po raz ostatni Jasna Góra pełniła rolę twierdzy w czasach Księstwa Warszawskiego, gdy w latach 1806 - 1813 zgromadzeni tam Polacy bronili się przed atakami wojsk austriackich. Po upadku Napoleona car Aleksander I nakazał zburzenie murów fortecznych. Odbudowano je dopiero w 1843 roku na polecenie cara Mikołaja I. Po upadku powstania styczniowego wielu paulinów za działalność powstańczą wywieziono na Sybir, zlikwidowano studia klasztorne, drukarnię, aptekę, pozbawiono klasztor majątków ziemskich. W lipcu 1920 roku w obliczu najazdu bolszewickiego Episkopat Polski zgromadzony na Jasnej Górze ponownie obrał Maryję Królową Polski. A kiedy 15 sierpnia 1920 roku, w Uroczystość Wniebowzięcia NMP wojska rosyjskie zostały rozgromione uznano to za cud nad Wisłą za sprawą Matki Bożej. W maju 1936 roku dwadzieścia tysięcy studentów złożyło ślubowanie budowania nowej Polski wraz z Maryją. Później w sierpniu tego roku odbył się na Jasnej Górze pierwszy w Polsce synod plenarny. W czasie II wojny światowej część klasztoru była zajęta przez wojska niemieckie aż do 16 stycznia 1945 roku. Wtedy zakazano pielgrzymek, jednak pielgrzymi przybywali tu nocą. W klasztorze znajdowali schronienie partyzanci, jeńcy i Żydzi. Prowadzono też tajne nauczanie. Niespodziewany atak czołgów rosyjskich 16 stycznia 1945 roku spowodował panikę wojsk niemieckich tak, że Niemcy nie zdążyli wywieźć do Niemiec cennych zbiorów i zniszczyć klasztoru. W 1946 roku w obecności pół miliona wiernych prymas August Hlond poświęcił Polskę Niepokalanemu Sercu Maryi. W 1956 roku odnowiono śluby króla Jana Kazimierza. W rok później kopia obrazu poświęcona przez papieża Piusa XII rozpoczęła pielgrzymowanie po całym kraju, które trwało przez 23 lata. W roku 1966 podczas uroczystości Tysiąclecia Chrztu Polski cały Episkopat złożył Akt Oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi, Matki Kościoła za wolność Kościoła Chrystusowego.
    Na Jasnej Górze wielokrotnie modlili się polscy królowie i książęta: Kazimierz Jagiellończyk, św. Kazimierz Królewicz, Zygmunt I Stary, Stefan Batory, Zygmunt III Waza, Władysław IV, Jan Kazimierz, Michał Korbut Wiśniowiecki, Jan III Sobieski, August II Sas, August III Sas. Jasną Górę wiele razy nawiedzał papież Jan Paweł II, nawet wtedy gdy tego nie było w oficjalnym programie. Podarował Maryi złotą różę, złote serce i pas papieski przestrzelony w czasie zamachu na jego życie. W 1991 roku Jasna Góra była gospodarzem Światowych Dni Młodzieży, a hymn tego spotkania „Abba, Ojcze” do dzisiaj jest najchętniej śpiewaną pieśnią. Również obecny papież Benedykt XVI w czasie pielgrzymki do naszej ojczyzny przybył do Matki Bożej Częstochowskiej. Fenomenem na skalę światową są pielgrzymki piesze, które idą w sierpniu na Uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej i Matki Bożej Częstochowskiej z całej Polski. Co roku w 250 pielgrzymkach pieszych przybywa około 140 tysięcy pątników. Historia tych pielgrzymek sięga już trzech wieków. Coraz więcej jest w ich obcokrajowców. Obecnie we wszystkich pielgrzymkach liczy się 70 różnych narodowości. Od momentu pojawienia się cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze dzieje Polski związały się z tym obrazem i z tym miejscem. Od początku został on uznany za relikwię Królestwa Polskiego. Stopniowo stawał się on naszym narodowym symbolem, niemal drugim narodowym godłem. Noszono go na sztandarach i proporcach, zdobił broń, ordery i ryngrafy. Zabierano go wszędzie ze sobą: na wojnę, na emigrację, na zsyłkę. Zawsze miał go przed sobą Prymas Tysiąclecia Stefan Kardynał Wyszyński i Sługa Boży Jan Paweł II. Jasnogórski klasztor i cudowny obraz Matki Bożej Częstochowskiej stały się inspiracją dla wielu pisarzy i poetów polskich: Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, C. K. Norwida, Henryka Sinkiewicza, E. Orzeszkowej, W. Syrokomli, S. Grochowskiego, Jana Le-chonia i wielu innych.
Historia cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej to historia Polaków i Polek w kraju i za granicą, rozsianych po całym świecie. To dzieje narodów sąsiednich. Można powiedzieć, że to obecny kształt narodu polskiego i poszczególnych osób. Najważniejsze pozostaje jak zawsze niewidoczne dla oczu. To cuda i łaski nie zgłaszane i nie poddawane badaniom, nie zapisane w księgach. To przede wszystkim liczne wewnętrzne przemiany, wyzwolenia i nawrócenia.  

Małżeństwo ciągle ma swoją wartość

  Ks. Czesław Walentowicz - doradca metodyczny MODM Białystok

Nawet pobieżne rozmowy z młodzieżą, nie mówiąc już o dokładniejszych badaniach, wykazują, że młodzi mają wiele problemów z rozmową na temat małżeństwa, rodziny, życia seksualnego. Brakuje im słów, normalnego języka, odwagi. To wszystko bierze się stąd, że z rodzicami wstydzą się rozmawiać, bo jak sami mówią: „A co, ze starymi będę o tym gadać?” Nauczyciele nie zawsze mają na to czas i ochotę. Ksiądz, czy katecheta też często uważa, że są ważniejsze sprawy: sprawy Boże i naszego zbawienia. Mimo, że te tematy zawarte są często w programach nauczania. Przygotowanie do życia w rodzinie miało nie najlepszy start i też nie spełnia swojej roli. Może też być tak, że niewielu dorosłych czuje się w tej dziedzinie pewnie i woli po prostu nie wchodzić na grunt, na którym mogą sobie nie poradzić, zwłaszcza jeśli są jakieś własne złe doświadczenia. W ten sposób młodzi ludzie pozostają sami z wieloma pytaniami i problemami. Pozostają media i rówieśnicy, a to nie najlepsi doradcy. Nie najlepsi, bo nie mają doświadczenia, nie zależy im na człowieku, na prawdziwym dobru człowieka. Powszechnie mówi się o godności, wolności i prawach człowieka. Często jednak to wszystko sprowadza się do samowoli, realizacji własnych zachcianek, braku odpowiedzialności. W konsekwencji to wszystko uderza w człowieka, w jego godność, w rodzinę. Dzisiaj we wszystkich dziedzinach życia najchętniej mówi się o kryzysie. I tak mówi się o kryzysie: autorytetu, wychowania, powołań, Kościoła, małżeństwa. Tymczasem to człowiek przeżywa kryzys. Człowiek coraz bardziej żyjący w wirtualnym świecie nie potrafi żyć w rzeczywistości, która go otacza. Przyzwyczajony do pracy myszką komputera, traci zdolność do wysiłku, do poświęcenia, do odpowiedzialności za swoje czyny. Dążąc do osobistej perfekcji w zdobywaniu punktów indywidualnie nie umie grać, pracować, ostatecznie nie umie żyć w grupie, we wspólnocie, w rodzinie. Nie patrzy dalej, perspektywicznie, wszystko widzi tylko na chwilę. Drażnią go nawet najmniejsze braki, czy niepowodzenia. Przysłowiowa raz „przypalona zupa” już może być problemem nie do pokonania, powodem rozpadu, rozwodu. Nie podejmuje ryzyka. Niektórzy mówią: „Po co się żenić, skoro potem są rozwody?” I tak zaczynają wspólne życie na niby, „na próbę”. A jak próba nie wyjdzie, to tym gorzej dla próby. A przecież człowiek nie jest na próbę. Człowiek to jest konkretna osoba, obraz Boga, przeznaczony do zbawienia, do szczęścia wiecznego.     W powszechnym obiegu krążą domyślnie wielkie cyfry takiego życia na próbę, ale to jest tylko próba tworzenia złej opinii, podobnie jak narzekanie na współczesną młodzież, czy na życie w ogóle. Moje doświadczenie pracy w ponad 15 tysięcznej parafii miejskiej pokazuje, że są  to tylko wyjątki w skali kilku par spotykanych w kancelarii w ciągu roku z racji sakramentu małżeństwa, czy też potem chrztu dziecka. Podobnie w czasie wizyty duszpasterskiej zwanej kolędą nie spotyka się tych par więcej niż kilka. Czasami stwierdzamy, że ktoś z naszych parafian mieszka gdzieś w innej parafii z chłopcem, czy dziewczyną bez ślubu. Na ogół jednak te wszystkie pary, także mieszkające z powodu pracy za granicą planują ślub kościelny. Swój stan obecny tłumaczą brakiem pieniędzy na wesele, bo wszystkim zależy akurat na weselu. To jest niebezpieczne przeakcentowanie, że wesele staje się ważniejsze od porządnego  życia. Sporo zamieszania wydaje się też wynikać z pozostałości historycznej jaką był „ślub cywilny”, kiedy to bez uprzedniego związku w urzędzie stanu cywilnego pod groźbą kary nie wolno było błogosławić małżeństwa w Ko-ściele. Stąd też dzisiaj należy kłaść akcent na sakrament małżeństwa, sakramentalny związek małżeński. Pocieszające jest to, że większość tych par, które na początku wspólnego życia jakoś się pogubiły, ma dobrą wolę uporządkowania swego życia i finalizują to sakramentem małżeństwa. Z pomocą jak zwykle przychodzi Kościół, otaczający troską wszystkie swoje dzieci.
Kościół tak często krytykowany za swoją nienowoczesność, nienadążanie za duchem czasu, także w dziedzinie życia małżeńskiego jest wierny sobie, bo jest wierny Bogu. W imię godności i dobra człowieka przypomina całemu światu i człowiekowi o jego Stwórcy, o Bogu. Przecież istotą Kościoła jest obecność Boga pośród swego ludu, przez co Kościół nie głosi swojej nauki, tylko naukę Bożą. Każdy człowiek ochrzczony jest członkiem Kościoła, jest Jego cząstką, bo w nim mieszka Bóg. Dlatego Kościół nieustannie stoi na straży jedności i nierozerwalności małżeństwa. Bo przecież „Sam Bóg jest twórcą małżeństwa i rodziny”(Gaudium et spes, 48). Jedynie On – Stwórca świata i człowieka – może decydować o tym, czym jest małżeństwo, jakie są jego cele i zadania. W Księdze Rodzaju czytamy, o tym jak Bóg stworzył człowieka(Adama), potem z jego żebra uczynił Ewę, zaprowadził ją do Adama i dał ją Adamowi, tym samym Adama dał Ewie. Tak więc małżeństwo to jest Boże działanie – Boże ob-darowanie. Na pytanie: co tu robi człowiek? Odpowiadamy: człowiek ma ten Boży dar przyjąć w całości i bez zastrzeżeń, nie zapominając o tym, że sam też jest całkowitym darem dla drugiej osoby. Tak więc odtąd nie ma już „moje, twoje” – wszystko jest „nasze”, nie ma już „ja – ty” – jesteśmy „my”. „A tak nie są już dwoje, lecz jedno ciało”(Mt 19,6) – jak uczy Jezus Chrystus. Najdoskonalszym wzorem wspólnoty małżeńskiej jest Trójca Przenajświętsza – najdoskonalsza jedność w rozumie, woli i działaniu. „Dlatego opuszcza człowiek ojca i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że nie ma już dwojga, lecz jedno ciało”(Mt 19,5; Mk 10,7; Ef 5,31). Tak więc małżeństwo jest znakiem tej „Rzeczywistości” niewidzialnej, jaką jest Bóg w Trójcy Świętej Jedyny. Jezus Chrystus przez swoje przyjście na ziemię w ludzkim ciele ukazał prawdziwą godność ludzkiej natury, wszystkiemu co ludzkie nadal nową perspektywę, sięgającą wieczności. „Człowieczeństwo bowiem zostało podniesione w ziemskim narodzeniu Boga. Natura ludzka została przyjęta do jedności Boskiej Osoby Syna”(Jan Paweł II, Orędzie „Urbi et orbi”, 25.XII.1978).
Jezus Chrystus narodzony z Maryi Dziewicy „pokazuje, że na poczę-cie((Łk 1,30n; Mt 1,20), na kobietę brzemienną(Łk 2,5; Mt 1,18), na dziecko poruszające się w łonie matki(Łk 1,44), na nadchodzący czas rozwiązania(Łk 2,6), na poszukiwanie miejsca na poród(Łk 2,7), rodzenie(Łk 1,31; Łk 2,7; Mt 1,21-25), opiekę nad dzieckiem, owijanie w pieluszki(Łk 2,7), ochronę dziecka i matki(Mt 2,13-21), matczyne łono i piersi karmiące(Mt 11,27) należy patrzeć z szacunkiem, najgłębszą czcią.(Zob. Służyć Prawdzie, o małżeństwie i rodzinie, KEP, Warszawa, 2009, s. 28). Bo „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się Bogiem”(św. Augustyn, Sermo de Tempore, PL 39, 1097/98). W encyklice „Ecclesia de Eucharistia” czytamy: „Maryja w pewnym sensie jest „taber-nakulum” – pierwszym „tabernakulum” w historii, w którym Syn Boży[jeszcze niewidoczny dla ludzkich oczu] pozwala się adorować Elżbiecie,  niejako „promieniując” swoim światłem poprzez oczy i głos Maryi”(Mt 11,27). Tak więc poczęcie, rodzenie, ostatecznie całe ludzkie ciało to wielka tajemnica, a nie tylko zwykła biologia. Jeszcze większym podkreśleniem ludzkiej godności jest dzieło odkupienia dokonane przez Jezusa Chrystusa poprzez Śmierć na Krzyżu i Zmartwychwstanie. Można za św. Pawłem powiedzieć, że nasze ciało jest Ciałem Chrystusa(1 Kor6,15). Jezus Chrystus tak umiłował człowieka i swój Kościół, że za Niego oddał życie. To oddanie się Chrystusa Kościołowi jest wzorem oddawania się sobie nawzajem w małżeństwie poprzez wzajemną miłość, służbę, oddawanie swoich sił, zdolności, czasu i zdrowia dla dobra współmałżonka, dla dobra całej rodziny. To wzajemne oddawanie się w małżeństwie daje prawdziwe szczęście, jest naśladowaniem Jezusa Chrystusa, Który jest wzorem świętości małżeńskiej. Życie ludzkie nie zamyka się w życiu doczesnym, ziemskim. Wszyscy żyjemy w perspektywie życia wiecznego. Codziennie w wyznaniu wiary mówimy: „Wierzę w …ciała zmartwychwstanie i życie wieczne”. Dopiero w perspektywie wieczności mamy całą prawdę o człowieku i jego życiu. Nie tylko duch, ale ciało męża i żony stworzone jest dla życia wiecznego, dla nieba. Pismo Święte mówi: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce ludzkie nie zdołało pojąć, co Bóg przygotował tym, którzy Go miłują”(1Kor 2,9). Tak więc życie ludzkie w przyszłym świece to nie tylko życie duszy, ale życie całego człowieka z duszą i ciałem, ciałem odmienionym, w pełni zintegrowanym z duszą, tak jak było na początku stworzenia. Dopiero w wieczności w pełni spełnią się słowa modlitwy wypowiedzianej przez Jezusa w Wieczerniku podczas Ostatniej Wieczerzy: „Ojcze, spraw aby stanowili jedno, tak jak my stanowimy jedno”(J 17,22n).  Istnieje powszechne przekonanie teologów, że ci którzy mieli się ku sobie na ziemi, będą razem w wieczności. A to przecież najbardziej dotyczy małżonków złączonych świętym węzłem małżeńskim. Cały wspaniały plan jaki Bóg przygotował człowiekowi, plan zbawienia – uszczęśliwienia człowieka - realizuje się w rodzinie, w małżeństwie sakramentalnym. Sakrament małżeństwa jest szczególną łaską daną małżonkom do wypełnienia ich życiowego powołania, życiowego zadania. Dlatego ciągle trzeba modlitwy o odnowienie łaski sakramentu małżeństwa we wszystkich rodzinach, o to by małżonkowie coraz bardziej odkrywali tę łaskę i nią żyli. Potrzeba też ciągłej modlitwy za ludzi młodych, by we współczesnym świecie nie sprzyjającym trwałym i powszechnym wartościom coraz bardziej dostrzegali wartość małżeństwa sakramentalnego i w przyszłości godnie je przeżywali.

 

Wychowanie ucznia w nowej Podstawie Programowej Katechezy - Sympozjum w Poznaniu

Ks. Czesław Walentowicz
  Doradca metodyczny MODM 

W dniu 9 marca 2010 roku została podpisana nowa Podstawa Programowa Katechezy Kościoła Katolickiego w Polsce. Z wielką radością przyjmujemy ten dokument i mamy nadzieję, że odtąd katecheza w szkole i w parafii jeszcze lepiej będzie służyć naszym dzieciom, młodzieży i dorosłym. Jak pokazuje doświadczenie nasze dzieci i młodzież doskonale radzą sobie z opanowaniem treści i umiejętności przewidzianych w podstawie kształcenia ogólnego. Problemem pozostaje wychowanie i to na wszystkich etapach edukacyjnych. Ponieważ katecheza ma kształtować przede wszystkim prawidłowe postawy chrześcijańskie, ma wychowywać do dojrzałości chrześcijańskiej, 9 Sympozjum Katechetyczne, które odbyło się w Poznaniu w dniach 12 – 13 marca 2010 roku zostało poświęcone wychowaniu ucznia w nowej podstawie programowej katechezy. Ks. prof. Piotr Tomasik swój wykład rozpoczął od przypomnienia, że musimy widzieć całość: podstawę programową katechezy z podstawą kształcenia ogólnego łącznie. Władysław Okoń definiuje, że postawa jest to trwała dyspozycja przejawiająca się w zachowaniach. Zachowania wynikają z przekonania człowieka. Postawa chrześcijańska zawiera w sobie postawę religijną związaną z chrześcijaństwem. Bóg, Trójca Święta i jeszcze coś więcej, odniesienie do wiary, nadziei i miłości. Tutaj jest apel skierowany do rozumu, woli, do całej osoby. Nie można oddzielić wychowania chrześcijańskiego od wychowania osoby. Wiara wpływa na zachowania, wskazuje drogi świętości. Dyrektorium Katechetyczne przestrzega przed wychowaniem bez prawd religijnych. Postawy kluczowe to postawy związane z wolnością, prawdą, afirmacją życia. „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” – mówi Jezus. Nie ogranicza się tylko do sfery religijnej. „Ja jestem drogą” – jest droga historii zbawienia, jest cel drogi. Apostołowie ciasno rozumieli słowa Jezusa: „Idziemy do Jerozolimy”. W Starym Testamencie idziemy do wolności. Celem nie jest wolność, ale przymierze z Bogiem. Uczniowie Chrystusa mają za Nim chodzić, nawet biec trzymając się drogi miłości. Czasami przychodzi pokusa drogi ułatwionej, chwilowe pozy a nie trwałe postawy. Exodus(przejście) bez krzyża, a więc też bez zmartwychwstania. Już w raju wąż chciał uwolnić człowieka od Boga i Jego przykazań. Między prawdą a wolnością jest bliski związek. Gdy człowiekowi odbierze się prawdę, reszta ginie. Wolność i prawda idą razem, albo giną. Wiedza bez Boga, który zaprasza w przestrzeń prawdy nie jest wiedzą prawdziwą, autentyczną. Jezus jako Prawda, a nie jako pretekst. Prawda to ubóstwo, pokora Boga, śmierć krzyżowa, bezsilność. Prawda w postaci ubóstwa, tego, Który stał się bezsilny. Odwaga głoszenia prawdy, ale i pokora. Dzisiaj jest pogarda dla ubóstwa, przekonanie o samowystarczalności człowieka.
Jan Paweł II w encyklice „Fides et ratio” pisze: „Człowiek, który pragnie zbudować swój dom musi zakorzenić się w prawdzie i w nim zamieszkać.” Z natury człowiek żąda życia bez bólu i bez wysiłku. Życie ma dawać siebie człowiekowi, chociaż on nic z siebie nie daje. Chrześcijanie nie mogą poddać się standardom świata. Stawiamy pytanie: na ile możliwe jest kształtowanie postaw w podstawie programowej? Zmienił się zakres uprawnień dyrektora i ministra co do programów i podręczników. W religii o wszystkim decyduje władza kościelna. Nastąpiła zmiana w wielu przedmiotach. Zmiana harmonogramu lektur, przedmiotów ogólnokształcących w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych. W liceach najważniejsze stały się przedmioty do matury. Zmieniono formy podstaw, wymagania efektów kształcenia. Potrzeba, aby efekty decydowały o wartości ucznia i szkoły. Wolność nie jest dookreślona, tak jak prawda i dobro. Tylko tolerancja – uczeń szanuje innych. Zalecenie, aby uczeń czynnie przeciwstawił się dyskryminacji. Jeżeli uczeń rozpoznaje przejawy ksenofobii, rasizmu ma reagować. Tolerancja jest ważna, ale może stać się narzędziem ideologizacji. Własny sąd stawia się wyżej niż obiektywizm. Uczeń sam ma wypowiadać się o Unii Europejskiej, o bioetyce, genetyce. Brakuje kryteriów oceny. Podstawa proponuje model pluralizmu oparty na subiektywnym poznaniu. Zrównoważony rozwój w pojęciu Unii, żeby nowo przyjęte kraje mniej się rozwijały. W religii zaleca się oddzielić to, co naukowe od nienaukowe, a przecież dobrze znamy miniony system, który robił podobnie. Wyznanie wiary w ocieplenie globalne to prawie taki sam pewnik jak 2+2=4. Mamy bardzo silne nastawienie ideologizacyjne, z drugiej strony relatywizowanie danych obiektywnych.
Podstawa Katechezy dzieli się na dwie części: ogólna i szczegółową. Istotne postawy zostały rozpisane do realizacji na poszczególne etapy. Pierwszy etap to klasy 0-IV poświęcony jest przeżywaniu dziecięctwa Bożego, wierność sakramentom, postawy moralne. Drugi etap to katecheza mistagogiczna, tekst biblijny i religijny, rozpoznawanie podstawowych wartości. W gimnazjum miłość do Boga, do Kościoła i Ojczyzny, samoocena i apostolstwo. Tutaj jest problem podstawowej wiedzy, to jest cena za nauczanie religii w szkole. Czwarty etap to socjologizacja – szkoły ponadgimnazjalne. Fundamentem są wartości. Główne tematy to: wolność, grzech i odkupienie, powołanie jako odpowiedź na Boże wezwanie do świętości. Nowością jest to, że zagadnienia z historii zbawienia(wcześniej to klasy IV-VI) trafią do gimnazjum. Będą też tematy historyczne, z historii Kościoła w Polsce w czasach niewoli. Będzie akcent na cnotę prawdomówności, postawa odwagi, pokory, głoszenia. Zagadnienie prawdziwości chrześcijaństwa, pochodzenie sekt, godność życia, afirmacja życia. Ciągle trzeba pamiętać, ze źródłem tych postaw jest Bóg – Jezus Chrystus. Prawda to rzecz wielka, większa niż życie. Jezus powiedział: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem.” Św. Augustyn wzywał: „Wstań i idź!” Tylko w Jezusie Chrystusie będziemy zbawieni. Stopień realizacji podstawy liczony w procentach, pojawiający się w niektórych szkołach to taki zastępnik jakości kształcenia. Ocena z religii a realizacja programu to dwie różne sprawy. Na każdą klasę trzeba przewidzieć1/3 materiału z podstawy programowej na dany poziom nauczania. Co do wymagania standardów egzaminacyjnych, to skoro nie ma egzaminu zewnętrznego(jedynym egzaminem zewnętrznym jest matura), nie ma matury – nie ma standardów. W nowych podręcznikach metodycznych dla nauczyciela będą przygotowane testy z religii. Dzisiaj stawia się wymagania ogólne i szczegółowe, żeby nie było standardów. Kościół był przygotowany od 1 września 2008 roku, mógł być wydany informator maturalny i w 2010 matura z religii dla chętnych jako przedmiot dodatkowy. Matura próbna odbyła się w dwóch diecezjach. Ale ciągle nie ma woli politycznej co do matury z religii. Nie jest prawdą, że Kościół nie był przygotowany. Dzisiaj trzeba przypominać na nowo, że tylko do strony kościelnej należy tworzenie i opiniowanie programów nauczania i podręczników. Podobnie ma się sprawa ze stosowaniem podręczników w przedszkolu. Te sprawy reguluje Konkordat między Rzeczpospolitą Polską a Watykanem. Treści nauczania w nowej podstawie programowej zostały podzielone na 6 rozdziałów. I – przedszkole, II – klasy I – III, III – klasy IV – VI, IV – gimnazjum, V – szkoły ponadgimnazjalne, VI - katecheza specjalna. Wydania drukiem nowej Podstawy Programowej Katechezy według obietnicy Wydawnictwa Apostolstwa Modlitwy możemy spodziewać się na wrzesień tego roku.
Wobec powyższego należy zająć się jeszcze relacjami: nauczyciel – uczeń – rodzic. Tym co sprawia najwięcej kłopotów w szkole są agresywne zachowania uczniów. Ks. dr hab. Marian Nowak zauważył, że szukając przyczyn takiego zachowania widzimy, że młody człowiek jest tylko hodowany. Obecnie w wychowaniu mówi się ciągle o towarzyszeniu rozwojowi ucznia. Tymczasem on musi być wychowywany, urabiany. Troszczymy się o rozwój jednostki, ale trzeba widzieć całe społeczeństwo, wychowywać w kontekście społeczeństwa. Zadaniem wychowania jest nie zatracić indywidualności ucznia, ale błędem jest zachowanie indywidualności bez społeczności. Definicja wychowania jako towarzyszenie jest bliska wychowaniu socjalistycznemu, rozumianemu jako ogół wpływów, które maja przyczynić się do ukształtowania postawy człowieka. I tak w pierwszym przypadku mielibyśmy hodowlę a w drugim tresurę. Nie można zapominać, że człowiek ma sferę duchową. Schaller określa wychowanie jako całość procesów pomagających rozwijać człowieczeństwo. Jan Paweł II w „Liście do rodzin”(16) mówi, że jest to „wzajemne obdarzanie się człowieczeństwem.” Człowieczeństwo jest płaszczyzną nową, duchową. W dawnych czasach przyjmowano fatum – taki już będzie. Wtedy też pozbywano się niepełnosprawnych lub słabszych jednostek. Chrześcijaństwo ma inny obraz rozwoju człowieka jako ziarna wrzuconego w ziemię. To ziarno ma potencjał wrastania, który trzeba w nim obudzić. Jan Paweł II na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim mówił, że uniwersytety nie są po to, żeby wydawać dyplomy, tytuły, ale po to by ten potencjał w człowieku obudzić. Nasza specyfika pracy(katecheza) dotyka sfery duchowej. Pytamy: jak dzisiaj obudzić potencjał człowieka? Dzieci kiedy się bawią zachowują pewne reguły. Istotą zabawy nie jest przestrzeganie reguł, ale zaangażowanie duchowe, pasja która w nich się wyzwala. Jak wywołać z człowieka życie duchowe? To jest istota naszej pracy. W pedagogice ciągle mamy sytuacje bezdroży. Wcześniej bardziej aktywny był wychowawca – relacje z uczniem – „ty, wy”. Później eksponowano wychowanka(jedna osoba w liczbie pojedynczej lub mnogiej). Nie było relacji wychowawca – wychowanek. Dzisiaj mamy personalizm. wychowanie opiera się na podmiotach wychowawcy i wychowanka. Dr hab. Alina Rynio przypomniała, że im więcej wiemy o drugim człowieku tym lepiej. Uczniowie poprzez swoje zachowania manifestują swoją obecność. Lubią być w centrum uwagi. To też jest brak zaspokojenia ich potrzeb. To jest wołanie: „zauważcie mnie, jestem zraniony, bliski skończenia z sobą”, może być nawet autoagresja(kolczyki nie tylko w uszach). Trzeba pozwolić, aby nasz wychowanek ujawnił swój problem. Źródłem agresji często są zablokowane potrzeby, frustracje. Mamy nauczyć się nieskończonej cierpliwości słuchania, zobaczyć na jakim tle ta agresja się przejawia. Ks. dr hab. Jan Andrzej Jagiełło wskazał na konieczność poznania samego siebie, swego temperamentu, emocjonalności, by wiedzieć jak będziemy reagowali. Dalej może być przydatne badanie grupy – socjometria, aby zobaczyć, czy grupa jest zintegrowana pozytywnie na wartościach czy też nastawiona negatywnie do katechety. Trzeba znaleźć lidera, przywódcę grupy, jakie miejsca mają poszczególni uczniowie. Uczestnicy dyskusji przypomnieli, że każdy człowiek wywołuje wokół siebie pewną aurę pozytywną, bądź negatywną. Sam nauczyciel swoim nieopatrznym zachowaniem może wywoływać agresywne zachowania uczniów. Katecheza ma też służyć wywoływaniu niepokoju, licznych pytań. Zabijając pytania, zabijamy katechezę. W szkole nie można być tylko kibicem, nie można tylko patrzeć na to, co się dzieje. Nie można być neutralnym, trzeba być świadkiem. Dzisiaj ważne jest świadectwo jedności katechetów i wszystkich nauczycieli, uzasadnianie sobie: dlaczego wierzę, pokazywanie swojej wiary i życia. Tę pracę musimy zaczynać od nas samych. Z początkiem demokracji media zdjęły z rodziców odpowiedzialność za wychowanie. Teraz trzeba umiejętnie wprowadzać rodziców w wypełnianie tego obowiązku, w którym nikt ich nie może zastąpić. Mamy to czynić z wiarą, nadzieją i miłością.


   

Ks. Czesław Walentowicz 

Wychowanie młodzieży z rodzin dysfunkcyjnych 

Na VII Ogólnopolskie Spotkanie Dyrektorów Wydziałów Katechetycznych w Częstochowie ks. Tomasz Zwiernik, kapelan osób osadzonych w zakładach karnych przyjechał z grupą młodych odbywających swoje wyroki w zakładach odosobnienia. Oczywiście ci młodzi ludzie mogli otrzymać przepustkę tylko za poręczeniem kapelana i na jego odpowiedzialność, tak jak to zwykle bywa w takich przypadkach.

Kwiecień 2024
P W Ś C Pt S N
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 1 2 3 4 5